Kastracja dla królestwa niebieskiego

Perska rycina medyczna Sharafa ad-Dina z 1466 n.e ilustrująca kastrację.|| Wikipedia.org



Kastracja dla królestwa niebieskiego



     Od dziecka byłem przekonany, że kościelny celibat jest usankcjonowany ewangelicznie. W gimnazjum z lekkim zdziwieniem skonstatowałem, że skoro apostoł Piotr miał teściową, którą Jezus uzdrowił z gorączki, to przecież musiał mieć też żonę. To jest pakiet dwa w jednym, oddzielnie nie sprzedają. Z większym już zdziwieniem czytałem listy Pawła z Tarsu, w których ten otwarcie pisał, że "Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony" (1Tm 3,2). O tym, że przymusowy celibat dla kleru wprowadzono dopiero tysiąc lat po Jezusie podczas drugiego soboru na Lateranie (w 1139 r.) dowiedziałem się już po maturze.
     Czy jednak Paweł z Tarsu nie zachwalał w swoich listach bezżenności i czy sam Jezus w Ewangelii Mateusza nie zachęcał wprost do celibatu mówiąc o bezżennych dla królestwa niebieskiego? W taki sposób myśli swoje przeżuwałem. Jakież było tedy moje zaskoczenie gdy po raz pierwszy usłyszałem ten fragment po angielsku. O dziwo, tam, gdzie powinna być mowa o niezdatnych do małżeństwa usłyszałem "juniks", potem raz jeszcze juniks i co najciekawsze zamiast bezżennych - też juniks:

"For there are some eunuchs, which were so born from their mother's womb: and there are some eunuchs, which were made eunuchs of men: and there be eunuchs, which have made themselves eunuchs for the kingdom of heaven's sake. He that is able to receive it, let him receive it."
[Mt 19,12 (King James Bible)]

     Wiedziałem jedno - Ktoś tutaj mija się z prawdą. Coby mieć pewność, sprawdziłem jak się sprawy mają w Tysiąclatce i okazało się, że pamięć mnie nie zawodzi:

"Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!» "
[Mt 19, 12 (Biblia tysiąclecia)]

     Aby rozwiać swe wątpliwości udałem się po rozstrzygnięcie do oryginału (korzystałem z internetowej synopsy grecko-angielskiej - ach te czasy!), który umiejscawiając "εὐνοῦχοι" (eunouchoi) we wszystkich miejscach, gdzie w tekście angielskim jest "eunuchs" wydał jednoznacznie werdykt o prawdomówności przekładu Biblii Króla Jakuba:

"εἰσὶν γὰρ εὐνοῦχοι οἵτινες ἐκ κοιλίας μητρὸς ἐγεννήθησαν οὕτως, καὶ εἰσὶν εὐνοῦχοι οἵτινες εὐνουχίσθησαν ὑπὸ τῶν ἀνθρώπων, καὶ εἰσὶν εὐνοῦχοι οἵτινες εὐνούχισαν ἑαυτοὺς διὰ τὴν βασιλείαν τῶν οὐρανῶν. ὁ δυνάμενος χωρεῖν χωρείτω"
[Mt 19, 12 - biblehub.com]

    Przez wrodzoną ciekawość nie miałem jednak zamiaru na tym poprzestać i zacząłem drążyć, gdzie dokonało się pierwsze odstępstwo od oryginału. Zacząłem niepotrzebnie aż nazbyt wcześnie, bo od Wulgaty, gdzie zobaczyłem trzy razy "eunuchi" i Biblii Jakuba Wujka z 1599 r.:

"Albowiem są rzezańcy, którzy z żywota matki tak się narodzili, i są rzezańcy, którzy od ludzi są uczynieni, i są rzezańcy, którzy się sami otrzebili dla królestwa niebieskiego. Kto może pojąć, niechaj pojmuje."
[Mt 19,12 - Biblia Wujka]

     Rzezańcy to trochę bardziej obrazowe określenie eunuchów, ale faktem jest, że w tamtych czasach jedynym sposobem uczynienia z kogoś eunucha było urzezanie mu nieporządanych części. Możemy więc przyjąć, że Wujek oddał oryginał aż nazbyt wiernie. Gdzie zatem dokonała się po raz pierwszy przemiana rzezańców w niezdatnych i bezżennych? Oświeciła mnie wreszcie pewna myśl - porównywarka! Musi przecież istnieć w naszych czasach jakaś internetowa porównywarka biblijna. Rzecz jasna istnieje i zaoszczędziła mi sporo pracy. Serwis biblia-online.pl podaje, że spośród jemu znanych przekładów tylko Biblia Tysiąclecia odstępuje w ten sposób od oryginału.
     Biblia Warszawska ma po trzykroć "trzebieńcy", co praktycznie wychodzi na to samo. Brzeska i Gdańska idąc za Wujkiem piszą trzy razy "rzezańcy", a Przekład Toruński oraz Nowa i Uwspółcześniona Biblia Gdańska trzy razy "eunuchowie".

     Dlaczego zatem autorzy Tysiąclatki zdecydowali się zmienić "rzezańców" w dwakroć "niezdatnych do małżeństwa" i raz "bezżennych"? Cóż, różnica między facetem bez jaj, a facetem bez żony wydaje mi się zbyt fundamentalna, żeby mogła być przypadkowa, ale nie podejrzewam ich o jakiś straszny makiawelizm. Wydaje mi się, że powód jest dosyć prozaiczny - nie chcieli, żeby im fanatycy po plebaniach latali z nożycami krzycząc "Otrzebić księżulka, otrzebić dla królestwa!". Słowem, jeden problem z głowy - nie trzeba nikomu tłumaczyć, że tego nie wolno rozumieć dosłownie, że to jest metafora, żeby nie szarpać się za nożyce i nie nastawać na klejnoty własne, a już broń Boże jakiego duchownika! Przeciwnie - czytaj, czytaj sobie, dziecinko, czytaj dosłownie, czytaj do woli i tylko spróbuj jeszcze raz zapytać głupio "a dlaczego ksiądz nie ma żony?", a będzie ci wskazany świętym palicem odpowiedni werset Ewangielji.
     Cała problematyka za cenę lekkiej nieuczciwości została strącona w przepaść niebytu. Po co męczyć umysły wiernych owieczek metaforami? Czytelnicy są być może ubożsi o kilka ścieżek interpretacyjnych, o symbolikę rzezańca, ale przynajmniej nie będą kojarzyć czcigodnego zawodu księdza z eunuszym okaleczeniem. I to bezżenni na koniec - niczym wisienka na torcie. Nie mogło tam być w żadnym razie konsekwentnego "niezdatni do małżeństwa dla królestwa niebieskiego", bo i jakże? Ksiądz jest jak najbardziej zdatny, tylko dobrowolnie się wyrzeka. Tym bardziej zaś nie mogło by tam być od początku samych bezżennych - "Bo są bezżenni, którzy z łona matki takimi się urodzili" - jak to brzmi? Jakby ktoś się rodził żonaty w łonie matki, kompletny nonsens.
     Mamy więc kompromis. Kompromis iście katolicki, który grubą kreską odcina rzezańców-celibatariuszy od rzezańców innego rodzaju i całkiem wymazuje to nieprzyjemne słowo ku chwale celibatu. Tylko... czy godzi się tak zmieniać Słowo Boże?

Comments

Popularne